Club 40latkow

Forum klubu 40 latkow

Forum Club 40latkow Strona Główna -> Co nas kręci a co nas boli... -> Ujebudany świat Oczek Uszek i Ryjka Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Ujebudany świat Oczek Uszek i Ryjka
PostWysłany: Śro 15:09, 30 Lis 2005
Gość

 





- Kołomygusy w kaczorowy zawite wy
- Gwizdawce wysmykane w błucieniu
- Wy….
Tu Oczka Uszka i Ryje przestał bluzgować dla zaczerpnięcia tchu
I tyle wystarczyło by i rozumek mu wrócił
- A po co ja będę sobie płucka wydymać
To wysapawszy Oczka Uszka i Ryjek poczłapało do norki. Z hukiem zamknęło drzwi –
- A co sobie będę żałować.-
jeszcze raz otwarło i trzasnęło drzwiami aż się gruszkowce posypały z drzewa.
Potem Oczka Uszka i Ryjek zapadło w fotelisko
I fuknęło
- Głodne jestem –
Złość wynikała z tego ze znowu śmieci nie dowieźli na czas,
I jak tu myśleć o śniadanku? W spiżarni jedno tylko korniki drewno chrumające
A niechaj im tam na zdrowie i tak na nic te półki skoro puste.
- Głodne jestem- wyszlochało się z serducha –głodne
W brzuszku zawtórowało, kiszeczki zwęziły się i zacisnęły i cieniutko zapiszczały
- Oj biedne ja biedne zdechnąć mi przyjdzie
Nadmienić tu musze dla tych czytających którzy Oczek Uszek i Ryjka nie poznali wcześniej ze ono zawsze takie marudne i awanturujące się i zawsze w przesadę wpadać lubi.
Dla tych co się ulitowali nad głodną istotą donieść musze iż niepotrzebnie serce strzepią bo owo żarło wczoraj na kolację.
Zresztą co tam jedzonko, jak Oczka Uszka i Ryjek się zakochało i czekało za długo na wybrankę to sobie wszystko futerko wydarło i potem z domu nie wychodziło by goła pupą nie straszyć. Nadmienię ze czekało tylko godzinkę. Widać jak czas się zakochamy dłuży.
Obecnie się „Oczka i reszta” nie zakochuje, futra mu żal
- Zjadło bym trochę styropianowych opakowań takie opakowania to często są tłuszczykiem nasączone, takim z dziesiątego smażenia ,mniam-
Albo zjadło bym…….
Ale marzenia przerwało dowiezienie śmieci
Oczka Uszka i Ryjek jak na tak bliskie śmierci nader żwawo rzuciło się do drzwi. Co zresztą sami widzicie świadczyło o tym ze umierające nie jest.
Oj ludzie wywalajcie więcej śmieci bo sami widzicie Oczka Uszka a szczególnie Ryjki czekają. Pamiętajcie dużo folii, styropiany, i innych takich
Oczka to lubią
Że co?
Ze takich stworków nie ma, ze sobie wymyśliłam?
Akurat
Wyodrębniono właśnie szczep nanobakteriie które żywią się tworzywem sztucznym do produkcji butelek plastikowych.
PostWysłany: Nie 17:00, 04 Gru 2005
Gość

 





„ Wszystkie Oczka równe są”
- Wszystko chore leży. Wszystko się pozamykało i smarka i kicha. I gorączkuje. A ja
zdrowem. Obglądałom się dziś trzy całe razy calutkie i nic. Ani kataru, ani wydzielin innych ani chrypotliwego głosu. Cała robota na mnie spada. Trzeba do zimy wiochę przygotować a wszystko leży pod piernadełkami chore i cos tam kumasi. A wiadomo czym się kumaszenie kończy. Na wiosnę są efekta. A ja? A ja zdrowem i wszystkim się musze zająć innym tylko nie kumaszeniem.-
Oczka Uszka i Ryjek marudziło bez umiaru. Z po pod Ryjka się mamrot niósł po opustoszałej wiosce .Dziamgotało i furczało tak ciągnąc wózek z gruszkowcami i śliwowcami
Jedyne co pocieszające że część owoców zaczęła już fermentować .Zawsze jest co wieczorem wniuchać.
Zwierzaków żadnych we wsi nie było nigdy bo i jakie by wytrzymały żywe. Ale roślin za to co niemiara. I zanim wszystko śniegi przykryją trzeba co do sztuki pozbierać opadłe. I albo w gary albo w słoje albo na kiszonki albo na zacier. Grzyby się tylko na susz nadadzą.
- Ciężka oj ciężka ta moja genodola zdrowego- pożaliły się Oczka patrząc w sine niebo jesienne jak by stamtąd jakaś pomoc mogła nadejść. A tam hen jeno ptaki, i na pewno nie pomoc a co innego mogły wstyd pisać co Oczkom dać.
- Oj jak mi się robić nie chce- Tutaj oczka dyszelek wypuściło i uskuteczniło taniec Pt:„Złe Oczko robić mu się nie chce”. Taniec ten wygląda tak
Oczko spuszcza ryjek w dół. Obie łapy dolne razem, obie łapy górne razem do boczków i skakać trzeba, raz na jedna, raz na druga łapę dolną, tak coś z dziewięć razy. Tyle ze za każdym razem przykuc ma być większy, tak ze dziewiątą razą pupskiem o podłoże się wali Az się echo w mózgoczaszce rozlega. Im twardsze podłoże tym większa determinacja.
Po odtańczeniu Oczka jakoś tak rozluźnione bardziej, raźniej do wózka się wprzęgło i poczłapało w kierunku schowadła ogólnego.
Nie wiem czy czytającym wiadomo ale Oczka wyznają zasadę „socjalizmu zgniłego” która brzmi ,”wszystko wspólne chyba ze się nie chce przyczepić”.
I właśnie dlatego cała wioska chora była ,bo zarazki grypy uznane za wspólne dobro zostały sprawiedliwie rozniesione wszystkim , tylko ze się Oczek Uszek i Ryjka nie czepiły.
I tak nasze dzielne Oczka zostało na posterunku.
A cała reszta oddawała się śmońkaniom, chlipom ,kaszlom i ciumkaniom podkołdernikowym.
No i oczywiście co zdrowsi kumasili.
PostWysłany: Nie 17:03, 04 Gru 2005
Gość

 





dla tych co nie zakumali o co z tymi "Oczkami" biega to Mis napisał mi ze na forum nie ma cenzury i ze bedzie wywalał tylko za bluzganie
dlatego sobie wykroiłam miejsc na "portal literacki"
zapraszam ludzie jezeli piszecie "do szuflady"mozecie to tutaj wklejac jako"goście" jak sie wstdzicie
PostWysłany: Śro 16:32, 07 Gru 2005
Gość

 





Jestem zbieraczem złomu
Wcześniej?. Nie pamięta co było wcześniej, tylko ulotne uczucia.
Dziś jest ciągnięty za mną wózek, skrzyp, skrzyp.
Tylko spać nie mogę za mocna, bo te sny budzą niepokój.
Jakiś dom wypełniony łagodnym chłodem
Stoję rozkoszując się nim. Z ogrodu napływa fala ciepłego powietrza ,miesza się zapach nagrzany ,rozbuchany ,kwietny z tym domowym pasty do podłóg, wełny i zdaje się ze wanilii. Budzę się i zawsze wyciągam rękę bo pamiętam ze tu obok ktoś powinien być. Ale nie, nie ma. Tylko ściana.
Nie lubię.
Nie lubię gdy musze raz w tygodniu sprzedać to co uzbierałem. Musze wtedy iść do Nich.
Szyld ”Punkt skupu” widać już z daleka. On wielki bolo, pozbawiony szyi mięśniak nie patrząc mi w oczy odbiera mój towar .Segreguje i daje mi kwit. Zalatuje od niego mieszaniną starego łoju i przetrawionego piwa ,na czole jak wyciśnięte pojawiają się kropelki potu.
Potem musze iść do kantorka tam czeka ona.
Władczyni, siedzi i czeka .Małe oczka w tłustej twarzy. Otwór gębowy malutki ,zaśliniony Ciało wypycha kolorowe ubranie ,jak u szmacianej lalki u której ktoś przesadził z wkładem z waty. Kładę kwit na kontuarze który na szczęście dla mnie nas oddziela, ona przysuwa go do siebie jednym tłustym palcem , na końcu palca zawsze błyszczy czerwony lakier.
Gdzieś z czeluści lady wydobywa pozlepiane banknoty. Liczy. Liczy tak długo ze chrząkam by jej przypomnieć o swoim istnieniu. Wtedy wściekła kładzie je na ladę. Mogę iść. Tym razem mi darowano. Gdyby to nie było takie niedorzeczne wychodził bym tyłem, ciągle mając ją na oku.
Lubię.
Lubię kłaść się w trawie albo na dachach budynków.
.Na dachu bardziej nawet wole, podoba mi się zapach nagrzanej papy. Czasem kiedy tak lezę zaczynam sobie wyobrażać ze wystarczy jeden krok i mógłbym oderwać plecy i spacerować po niebie, czasem macham nawet nogami. Ale plecy trzymają mocno.
Ale i tak jest nieźle. Najbardziej lubię budynek starej fabryczki, ma bardzo ostro zakończony dach, kiedy leżę na jego szczycie wystarczy że uniosę ręce i nogi i już prawie nie pamiętam ze jeszcze te tylko plecy wiążą mnie ze światem.
Teraz ktoś jeszcze polubił to miejsce, usuwa z podłogi gruz i śmieci. Wygląda to wspaniale kiedy tak siedzę na galerii rozciągającej się nad podłogą. Nic mnie nie rozprasza, czerwona cegła ścian i okna wysmukłe, wąskie. Obserwuje jak wirują drobimy .Światło zmienia barwę z pomarańczowej na blado żółtą, czasem gaśnie kiedy chmura przesłoni słońce, i nagle znowu się zapala.
Tej nocy znowu mam sen. Tylko ze tym razem dom wypełnia głos bębna.
To przez nią. To ona uprzątnęła podłogę To ona przyniosła do hali muzykę bębnów. Ta dziewczyna. Posprzątała by tańczyć. Staje teraz na środku w ciszy i skupieniu, oddycha.
Potem ruch rąk ale wolno, bardzo wolno, do góry i zdaje się sięgać odległego sufitu, podnosi się na palcach ,jest wyprostowana .Jeszcze trochę a oderwie stopy od podłogi i poszybuje. Potem zaczyna się muzyka od razu głośna. Dźwięki bębnów.
Dalej nie patrzę, przytulam się do podłogi galerii i słucham. Chropowata podłoga staje się moim oparciem. Kotwicą. Rozpłaszczam się. Przylepiam prawie, boje się ze polecę. Nie, nie boje się ze polce, ale ze spadnę i się roztrzaskam.
Dziś musze oddać złom. Musze zdążyć. Zanim ona przyjdzie.
Teraz patrzę na nią dłużej, mogę znieść więcej, uderza o podłogę mocno jak by podłoga była skórą na bębnie, i wyskakuje jak by ta skóra odbija ja od siebie. Zagarnia całe powietrze, czasem boje ze ja skulony na galerii uduszę się, ze dla mnie go nie starczy. Z pod jej stóp unoszą się stróżki kurzu. Patrzę na wypełniona ruchem przestrzeń. Słucham bębnów.
.
Kupuję ciastko. Kobieta w cukierni patrzy na mnie tak jak oni wszyscy. Wychodząc widzę swoje odbici w wystawie. Moja twarz trochę zamazana. To ja. Macam koniuszkami palców wypukłość nosa, upewniam się. Ciastko jest wypełnione po brzegi zapachem wanilii. Siadam pod ścianą hali, w słońcu, obok dmuchawców, ciastko kładę na kolanach , nie jem , wącham.
Robi się zimno. Często pada ,zbieram teraz więcej złomu i częściej musze iść do punktu skupu. Ale widzę ich już inaczej , gruby facet i jego zona .Wchodzę wyprostowany do kantora w uszach mam dzikie bum, bum. Spróbuj tylko wstać z za tej lady kobieto, spróbuj. Patrzę jej w oczy, ona kuli się jak nigdy, mamrocze cos pod nosem, szybciej liczy pieniądze.
Lubię
Lubię gdy ona tańczy kiedy pada deszcz. Sala chowa się pod wodospadem ,wypełnia zielonym płynnym szkłem
Wtedy ona nie szarpie przestrzeni tylko miękko ją układa. Prześcieradła. Prześcieradła rozwieszane na sznurach, ten ruch reki delikatny, wyrównujący zagięcia na niewidzialnych płótnach . Znam ten gest. Znam tylko nie pamiętam.
Kupuje nowe ubranie. Nie jest łatwo, młoda sprzedawczyni niechętnie mnie obsługuje. Ale nie cofam się. Spodnie : rozmiar ,sweter: rozmiar, kolor, bluza. Przebieralnia. Ciasno i naprzeciw mnie ja sam. Na podłogę upuszczam stare ubranie. Nowe jest trochę za duże, po chwili ogrzewa się od ciepła mego ciała przylega do mnie łagodnie.
Patrzę sobie prosto w oczy
„Bóg patrzy na świat twymi oczyma
Bóg patrzy na świat mymi oczyma
Co widzi gdy patrzymy sobie w oczy”*
Ona zawsze dodawałam do ciasta wanilię, moja Ewa.
Tej nocy śnię muzykę bębnów, powoli jednak przeradza się ona w inny dźwięk, jęk dartych blach. Nie budzę, się tym razem nie ucieknę. Wyciągam rękę i dotykam jej ramienia, moja dłoń staje się mokra, widzę krew. Włosy Ewy na moim policzku i ten niewyobrażalny kąt nachylenia jej głowy.
Pamiętam .
Rozcieram laskę wanilii w dłoni, ciepło z kominka roznosi jej zapach po moim domu. Pamiętam. To boli ale już nie uciekam .Słucham bębnów.
*fragment wiersza „Jachtora”
PostWysłany: Pią 16:13, 16 Gru 2005
Gość

 





Dlaczego czasem boli mnie głowa kochanie.
Wytoczyłam się z łazieneczki, pachnę- wanilia plus mleczko kokosowe- jak najcudowniejszy gar budyniu. Do łóżeczka.
Tam czeka ON. Nachyla się nade mną- ach- myślę sobie czule -będzie miłość, kiedy nagle? Czuję ja i cham we mnie, czujemy oboje.
Nie jest to rybka nieświeża oj nie jest.
Ani tez mięsko troszkę skruszałe,
Ani tez serek zapleśniały też nie jest to.
Ani stare skwaśniałe mleczko
Lub skarpeteczki co za długo noszone
Ale jest to mieszanina tych smrodów razem ba, jest to ich koktajli doskonały.
Ząb -jęczy we mnie mój chamski duch- to psujący się ząbek
Smrodek psuje urok chwili, umykam z ustami w bok i czuły pocałunek trafia w moje ucho.
On jednak i jego smród nie zaprzestając, zwilżone usta z wyrazem zdumienia przylepionym do nich ponownie cel -pal w moje usta.
Cham we mnie wpada w panikę ja myk w poduchę.
Znowu mi się udało, całus zahacza o czółko, ono zaś twarde i niejedno znieść może.
-Och- słyszę westchnienie, wychylam się nieśmiało z poduchy,
-Och no wiesz -szepcze czule mój skarb, wionąc na mnie odorkiem- ząbek cos mam chory chyba nerw, ale wiesz wziąłem Tic-Taka i prawie nie czuć- i okrasza to przemowę uśmiechem niewinnym, potem wznosi rączkę w górę zatyka otwór gębowy i chucha.
Potem wącha swój chuch i stwierdza autorytatywnie –Nie, wcale nic nie czuć-
Ja zagapiona w to całe przedstawienie pełna wiary, że jednak dotrze do niego to i owo tracę kontrole a on łapie mnie za tył głowy tak ze, nie mogę się wywinąć tym razem i bach trafia w sam środek mych ust.
Cham we mnie kwiczy i wierzga ja wierzgam i zaciskam zęby,
Fuj- jęczy cham- precz, precz-podnosi głos- wynocha- krzyczy
Ja tylko jednak uśmiecham się czule.
-Wiesz kochanie głowa mnie dziś boli, to dobranoc- szybko jak śruba wkręcona elektryczną wiertarką odwracam się na tyłem i zakrywam kołderka głowę. Moje cudo mruczy coś niezadowolone, troszkę się wierci, po czym zapada cisza przerywany jedynie spokojnym oddechem.
Nad naszym łóżkiem rozciąga się łagodnie i leniwie ciemność. Dobranoc, no chyba ze kogoś głowa nie boli to, w taki razie dobrej zabawy.
PostWysłany: Wto 19:11, 20 Gru 2005
Gość

 





Masz babo romans?
Na obiad zupa jarzynowa na drugie pierogi ruskie. Ale nudy
Ale bym sobie poczytała .Książkę mam od Marysi. Z Marysią pracuje w biurze, tam też jest nudno. Ksiązka jest o miłości. Zresztą innych książek z Marysią nie kupujemy i nie czytamy. Po co mamy sobie głowy zawracać całą tą bolesną przepsychoanalizowaną strukturą życia.
I tak się to nam nie przyda do robienia pierogów. Ani do tego żeby za tą marną pensję w biurze godnie się reprezentować.
Wypadało by posprzątać. Obieram jarzyny i gapie się na brudne okno. Nudy. Do pierwszego jeszcze pięć dni .Pod koniec miesiąca jest szczególnie nudno nie wiem czemu, być może to wina tego ze gotówka się kończy.
Jedzą. Oczywiście nie pozmywają, wynajdą jakieś tysiące powodów. A Marcin twierdzi ze to ja mam dopilnować by pozmywały, dzieci znaczy bo to wychowawcze takie.
Sam się zakopał w papierach i ślipi w monitor komputera, zestawienia robi, bohater, to się nazywa ze zarabia na wakacje.
A ja bym mogła do babci pod gruszę. A co mi tam .Mnie do Grecji nie ciągnienie, nic tylko upał i ruiny trzeba było zwiedzać. Zwiedzałam . Kosztowało słono, trzeba było zwiedzać. A u babci to bym pod tą gruszką z leżakiem i ksiązką. Ksiązką o miłości oczywiście. Uwielbiam jak się dramatycznie zaczyna i dobrze kończy. Zresztą ja i Marysia innych nie kupujemy.
Pozmywałam, trudno było się doprosić. Ten się teraz kąpie w łazience a ja jeszcze mam prasowanie. Zajmie mi to ze dwie godziny. A tak bym poczytała. Ale trzeba te koszule bo on mówi ze w pracy musi wyglądać i ze to moje prasowanie tylko kołnierzyka i przy guzikach to bezczelność. A ja tylko czas chciałam zaoszczędzić bo on i tak ciągle w tym garniturze
A ?Garnitury dwa jutro do pralni. Żeby nie było draki, choć ostatnio to udałam ze przyniosłam czyste i się nabrał. Ale nudy. Co on tam krzyczy? Acha, ze nie ma suchych ręczników. To niech teraz obeschnie. Albo obcieknie, nie mógł sprawdzić czy ma? Poczytała bym .Okładka taka cudna. Ona ma długie czarne loki .On tez, i jest zabójczo przystojny. I ją tak obejmuje ze im się te loki plączą. W tle koń, biały a jak. Kolacja
Zamykam się w łazience. No teraz sobie poczytam. Tylko jeszcze podłogę wytrę bo nachlapali. Wino sobie przemyciłam. On teraz będzie oglądał wiadomości na trzech kanałach. Mówi ze potem lepiej jest zorientowany. A niech sobie ogląda i na czterech, grunt ze mi nie przeszkodzi. No już szarpią za klamkę. Dopiero co wody nalałam. Czego? A ze wałki mam nakręcić jej znaczy córce. Nakręcę ale potem. Ze co? Ze teraz bo ona chce iść spać. Nakręcam. Trochę szarpię. Trudno ,zmęczona już jestem.
- Zgasiłabyś ta lampkę, przeszkadza mi
Ech, dwa zdania udało mi się przeczytać.
„ Nad jej życiem od poczęcia wisiała tajemnica niczym wielki czarny ptak i ocieniała jej lico swymi skrzydłami. Dom rodzinny był dla niej więzieniem, czas wypełniała pracą ponad wątłe siły….
Gaszę. Mąż mnie przytula, ale nudy….Ale bym sobie poczytała.
PostWysłany: Sob 15:06, 24 Gru 2005
Gość

 





Czarownice
Przychodzę wcześniej. Sadowie się na białym kuchennym krześle z oparciem które stoi na baczność i na baczność stawia moje plecy .Krzesło stoi miedzy kredensem a drzwiami do spiżarni ,czuje jak z pod tych drzwi podwiewa zimnym powietrzem. Powoli by nie zepsuć zamka rozpinam buty. Marta robi kawę. Tymi swoimi pulchnymi łapkami sypie do kokilka czarny kawowy proszek i trzy śnieżnobiałe garstki cukru. Ona wie. Poznaje po moich ruchach .
Nie powie z wyrzutem
- Trzeb było przyjść pożyczyć pieniądze .nigdy tak nie powie. Wie ze nie musi
Za to teraz przytula mnie .Ale nie na ma w tym geście litości .To czułość i duma że sobie radze mimo wszystko
Marta kołysze mną lekko, przytulam się do pulchnego biustu co się wychyla z dekoltu .
Już …już jest dobrze. Juz nie jestem zamarznięta brzozą.
Siadamy przy stole, wyjmuje na drewniany surowy blat moje łupy ,przygotowane owoce .Marat próbuje ostrożnie po kolei jak smakują. Kiwa głowa.
Przybywa gość następny
Wchodzi do kuchni
Siada obok nas zdejmuje szal i beret ,rozsypują się wilgotne włosy. Rude .Jedyna z nas ma włosy prawdziwej czarownicy. Teraz lezą smutne i bez blasku na jej ramionach. Ale chwila wystarczy .Wyschną i będą lśniły gasząc blask miedzianych garnków Marty które dumnie wypinają swoje brzuchy nad kuchnią . Małgorzata wyjmuje powoli na stół bloki gorzkiej i mlecznej czekolady. I nie wiedzieć czemu tabliczkę nadziewanej tofii .Patrzy na nią teraz troszkę zdziwiona.
- Wiece -Marta stawi przed nią kubek pełen kawy Małgosia przełyka i pośpiesznie chaotycznie opowiada dalej - siedzę sobie , czytam a on szykuje się do pracy .
Wpada nagle do pokoju i krzyczy na mnie ze nie ma jego koszul
Przestraszył mnie tym rykiem bo czytałam o atolach , wiecie ze muszą przesiedlić prawie dwadzieścia milionów ludzi bo oceany tak się podgrzały ze podniosły swój poziom o kilka metrów, tylko, ale to wystarczyło , to straszne ze zalewa powoli wasz dom i musicie iść bo……. – i tu Małgorzata przyłapuje się na tym ze zmieniła wątek śmieje się łyka kawę i wraca do opowieści o mężu
-pomyślałam ze cos ze mną nie tak bo przed godzina zawiesiłam w szafie pięć jego koszul .Ale wiece jak to jest może nie powiesiłam? Ale prasowałam na pewno. Pięć .Dwie z długim rękawem i tą płócienna z amerykańskim kołnierzykiem która tak ciężko wyprasować .A może nie wyprasowałam? W głowie mam te atole a koszule pracuje ciągle i ciągle .
Wstałam i idę do szafy z ciężkim sercem. Otwieram i patrzę ,cała w strachu. Ale nie .Są
Wiszą wszystkie pięć bieluchnych koszulek
A może nie wiszą skoro on stoi obok mnie wskazuje palcem i mówi
- A widzisz nie ma
Macam wiec te koszule całą już w dygocie i mowie
- Kochanie ależ są
- Ale one są białe .Białe .Macie pojecie.- I tu wybucha śmiechem głośnym i pełnym radości. Włosy już wyschły, poskręcały się w loki i trzęsą się jak sprężynki, skaczą wokół jej twarzy.
Śmiejemy się razem z nią bo mąż Małgosi nosi koszule jedynie w dwóch kolorach białym i niebieskim raczej blado niebieskim.
- No i rozkręcił się przy tych białych koszulach na całego, ja zrobiłam minę zbitego psa i nie wiedziałam płakać czy się śmiać a on wiece „Ze ja nic nie robie po całych dniach tylko czytam a on ciężko pracuje a nie ma niebieskiej koszuli za to nawet” a ja wyobraziłam sobie ze on stoi na tym atolu który powolutku zalewa ocean i ta woda morska tak powoli zalewa mojego męża aż mu się wlewa do ust i on z bulgotem idzie pod wodę.
Na szczęście zanim całkiem go utopiłam maluchy coś tam rozsypały w pokoju i sobie poszłam do tego nic nie robienia. a…….
I tu już wie ze nadziewana czekolada miała trafić do rąk jej mamy która teraz zajmuje się dwiema córeczkami Małgosi
I słychać juz Agnieszkę a raczej to co dźwiga. Torba ekologiczna z szarego papieru wyraźnie już nie dała rady i się rozerwała z głośmy trzaskiem . Agnieszka szusem dopada stoły . Z nas wszystkich tylko Aga bez trudu chodzi lub raczek lewituje na w butach godnych wiedzmy z czubem i na niewiarygodnie wysokiej szpilce. To zresztą jedyny widoczny znak jej prawdziwej natury.
Usiadła i sortuje . To co nagromadziła w torbie przypomina zbiór skarbów szalonego pirata lub wynik pospiesznego napadu na bank jak kto woli. Rodzynki, wiórki, skórka , orzechy pistacji ,kakao
Tylko czy ktoś mógłby podejrzewać ta drobniutką błękitnooką naturalna blondynką o takie niecne czyny .
Agnieszka bardzo pragnie się zakochać. Ciągle się rozgląda za obiektem do tego zakochania. Obraca kubek postawiony przed nią przez Martę uszkiem do okna poprawia serwetkę pod kubkiem
- Wiece ten Tomasz całe dwa tygodnie krygował się i wdzięczył i robił maślane oczy do mnie i te jego słówka, słóweczka… –Tomasz to nowy pracownik w jej biurze. -A dziś na jego biurku odkryłam fotografię on i ładna brunetka i dwoje dzieci. Wiece taka czuła fotka z parku. Kasia mi na to ze wczoraj po pracy wpadła do niego zona ta ze zdjęcia .Żona .Wstrętny oszust. Macie pojęcie .Nawet jakimś cudem obrączka wróciła mu na palec
Wiemy. W poniedziałek Agnieszka poczęstuje Tomaszka czekoladką własnej roboty lepiej by jej nie jadła.
Teraz tylko już czekamy na Iwonę.
Gdy się nie pojawia oznacz to ze ma kochanka. Miewa ich a potem nie miewa. Nigdy nam o nich nie opowiada. Zmienia jedynie szale. Jako widoczny znak :odszedł ja odeszłam, nie ma. Jednak nawet gdy jest nieobecna to zawsze na końcu stołu Marty leży jej cześć surowców .Iwona kandyzuje owoce w alkoholu . Potrafi obchodzić się z czymś co już samym zapachem mąci w głowie . Tak jak te jej śliwki .
Tym razem jest. Przychodzi punktualnie tak byśmy wszystkie pięć mogły stojąc w oknie kuchni podziwiać zachód słońca .Iwona pachnie jeszcze światem zewnętrznym. Patrzy na nas tymi swoimi zielonymi ślepiami jak by sprawdzała czy tez odliczała czy wszystkie jesteśmy i czy jesteśmy gotowe.
Za oknem wschodzi księżyc z nim do kuchni wchodzi KOT Marty, wielkie czarne kocisko, oczywiście z butelka czerwonego wina w łapie i pięcioma kieliszkami namotanymi smukłymi nóżkami na paluchach, sprawnie rozlewa wino , usadawia się w kącie ławy obitej purpurowym przetartym pluszem i już udaje ze go nie ma. Kuchnię wypełnia metaliczne światło księżycowe
Ten blask nie wystarczy do czarów za dużo by było kosmicznego posmaku w czekoladzie , za mało światła daje stary kaflowy piec .Ogień przebija czerwienią przez szpary w fajerkach potem ucieka kominem mrucząc obiecująco. Ale światła z brzozowych szczap jest zbyt mało by osłodził czekoladę
Zapalamy woskowe świece
Przez następne godziny aż do wyczerpania pomysłów i woli walki : rozdrabiamy .gotujemy studzimy, kruszymy, mieszamy wylewamy. I wywołujemy zapachy .Az się uciszymy .Słowa i spory o to co i jak wylać i uformować zaczną cichnąc razem ze stygnąca czekoladą
Czarny kocur patrzy a gdy już tylko tańczymy w ciszy wokół stoły miedzy sobą i piecem zimną spiżarnią którą od kuchennego ciepła odgradza para skrzypiących drzwi wtedy pójdzie Do pokoju obok. Rozsunie gestem czarodzieja ogromne szklane drzwi i usiądzie przy fortepianie i patrząc na nas będzie grał. Walca. KOT mówi ze nic tak nie pasuje do nas jak walc
I już za chwilkę ogranie nas słodki szum muzyki. Tchnie życie w martwe wisiorki żyrandola
pochwycą w swe szklane dusze blask świec. Ciepło wypełznie z kuchni i postawi na sztorc kudełki włochatego perskiego dywanu. A my wkroczymy na salony z kuflami czekolady.
Potem tylko dopijemy wino a KOT będzie upijał nas walcem.
I nie wiadomo on czy wino zaszumi nam w głowach.
Potem kocisko zapakuje nas do swojego ogromniastego czarnego auta i powiezie droga do miasta pobłyskującego na horyzoncie
Na kolanach każda z nas trzymać będzie kosze pełne czarów.
Marta zawinie się w szal i będzie długo machać w ślad za nami, jej gest będą powtarzać frędzle szala. Aż zniknie ona, szal jej dom za zakrętem.
A potem już tylko cichy szum kół na asfalcie……….
PS opowieść o kozulach jest prawdziwa
Naprawdę robiono mi awantury za brak niebieskich koszul
A KOT?
Kot to mąż wymarzony…….
PostWysłany: Śro 22:18, 04 Sty 2006
Gość

 





jak ktos chce jeszcze czytac cos mojego to niech napisze
bo nie bardzo mam czas teraz pisac a wiecej nie mam ,a tak bede miałą motywację
PostWysłany: Śro 23:04, 04 Sty 2006
Gostek
Gość

 





ja nie wiem czy to motywacja, szczególnie z mojej strony, ja to czytam a co do uzaleznienia to zupełnie inna sprawa Gram, ja mowie tylko o uprawianiu seksu, o uzaleznienie od drugiego człowieka,- możemy pogadać, niekoniecznie seks nas uzaleznia od drugiego czlowieka, wręcz seks chyba najmniej, ale to inna rozprawka, jak masz ochote to pisz, liczba wejśc chyba świadczy o tym, że czytaja, oceniac nie będę żeby Ci głupie mysli po głowie nie chodziły
PostWysłany: Sob 22:00, 14 Sty 2006
Gość

 





to o tym ze nie zawsze co białe jest białe....te tłumy co tu zagladaja to przez pomyłkęWink

Papu.
Ślina ściekała im po brodach. Łapczywie zlizywali słodką czerwona maź.
Długie języki raz po raz wysuwały się z paszczy. Chciwie odrywali kawałki
purpurowej papki. Miażdżąc ze zgrzytem i przesuwając w głąb, łykali
głośno, lepki płyn skapywał olbrzymimi kroplami, mlaskali i siorbali
czerwonawe wnętrze, żując pośpiesznie i niechlujnie miękkie cząstki,
wypluwali ze świstem i deszczem kropel nieprzeżuwalne, cząstki spadały z
głuchym odgłosem na ziemie, w koło pełno było plam i resztek, niewiele już
zostało do zjedzenia, marne resztki, popatrywali po sobie dławiąc się
prawie tym co mieli w paszczach, już nie tracili czasu na pozbywanie się
resztek niestrawnych, łapy chciwe rozrywały czerwoną miazgę, tryskała w
koło ciecz plamiąc ich ciała, oczy wyłaziły im z orbit, już nie czuli co
wpychają w głąb, tylko ten pośpiech by zmieścić jak najwięcej

Co wy wyprawiacie, głos mamy przywołał ich do porządku. Arbuzy jeszcze są
w domu
Wink
PostWysłany: Czw 22:14, 02 Lut 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





cudowne jest miec takiego stałego partnera który wyczówa w nas te zmiany
i je akceptuje
i daje nam to czego pragniemy a bierze tylko tyle ile dac jestesmy w stanie
zmusza do wysiłku tylko wtedy kiedy naprawde nas na to stać
czuwa kiedy potrzebny nam siwięty spokoj
i daje przestrzen
pomyslałam o takich niteczkach mysli i wrazen i doznan im bardziej ktos nas "wiąze" tym mniej mozemy miec z "zewnątrz" i tym mniej wnosimy do "związku"
a byc moze najwłaściwej wogole nie"trzymać" tego kogos tylko lekko"muskać" czasem a czasm sie zapędzic w sam jego gąszcz .......bez lęku ze nas uwięzi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 19:36, 04 Lut 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





czasem te "niteczki" tworza kokon. W kokonie jesteśmy bezpieczni a
bezpiecznie to tak przyjemnie tylko.....
no własnie
ale .. tylko?
wyobrazcie sobie ze zyjecie w "kokonie" i nic wam nie grozi ale tez nic sie nie zmienia bo zmiany moga byc grozne
czesto kobiety mówia "żyje w złotej klatce" niby ma wszystko ale...
te co zmagaja sie z zyciem takie" marudzenie" wkurza
bo one by chetnie na chwilke odpoczeły w takiej klateczce. własnie na chwilkę
a tamte maja to ciagle i ciągle...........
po co mi czasem siła mężczyzny cóz czasem potrzeba mi " spokojnego miejsca jakie wyrywa on przestrzeni swymi ramionami"
potrzeba mi czasem" snic w cieple jego oddechu"
ale czy to oznacza ze ja tak musze ciągle?
nie, to oznacza tylko roznorodnosc zachowań . to oznacza tez ze ja -kobieta moge " wyrywac przestrzen " dla niego


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:00, 07 Lut 2006
Gość

 





to my
--- dwa
------------pijane
------------------------wampiry
wróciłysmy,bedziemy nękać ssac i siem slinic
nawiało nam do krypty pakudztwa, a nawet wiecej do trumien nam nawiało.Bo są takie stare ze sie z nich nawet korniki wyniosły.
to sie zwlekłyśmy obadwa
kofffmar , wszędzie biało, najpierw myslałysmy ze to z powodu ostatniej ofiary
była to bowiem dziewica
bardzo jednak leciwa , łykowata i blada
myslałysmy ze nam zaszkodziła, struła nas starucha czy co?
a to tylko zima

my jestesmy bardzo powi ą--zane niteczkami nic tylko niteczki na nas , po stuleciach tyle nam z kiecek zostało i bywa ze sie noca swieci gołym tył..em
a teraz napiszemy czemu nie lubimy facetów
--bo oni maja grube szyje , takie fuj grube ani to objąc ani obejść
---maja tez skóre twardą ,trudno zęby wbic a jak wiadomo jak wbic trudno to i wyjąc
nie lubimy tez facetów bo te szyje maja ---wysoko i trzeba doskakiwac albo sie rzucac z wyskoka co dla
nielotów bywa dosc ryzykowne ...ilez o razy zamuli sie w beton ...(zamuli - zaryje nizej niz beton czyli nizej dna czyli w muł)
nie lubimy tez facetów bo sa czujni i trzeba sie straszliwe nachodzic z nimi , nadskakiwac , a czasem trzeba im śpiewać
nie lubimy facetów bo nosza krawaty i szaliki i fujsko to smakuje potem, no chyba ze maja coś jedwabnego
czesem tez brzydko pachną, ze sie odechciewa

kobiet nie lubimy tylko z jednego powodu
piszczą za duzo

czata tez nie lubimy bo tu trudno o ofiary a juz o dziewicach nie wspominamy
nie lubimy czata bo tu sie zrobiło "normalnie" koffmar
sami normalni nie pijący ...zaczełysmy trzezwiec........
PostWysłany: Śro 19:31, 08 Lut 2006
Gość

 





to nadal my
dwa---- cos tam----pijane
podobno przeprowadza sie konkurs na naj cos tam nogi? menskie
czy wampirze mogom być
....ostatnio w clubie temat pogody jest cul'Wink
wiec
cieknie, nam naciekło do trumienek , mokro ,heheh jak to noca przymarznie
przypominamy tez zapominalskim ze 14 luty ,piękne socjalistycznie czerwone swieto
zaproście swoje oblubienice na "Ja wam pokazę"
stenka gania w bielizne --to dla was
a one siem wzruszom , moze obiadu nie przypala
my w nocy z 13 na 14 wiadomo BIBE robim
kto dostał zaproszenie niech sie cieszy a kto nie niech sie nie martwi
i tak podajemy tylko wode niegazowana a paluszki do obgryzania to juz goscie przynoszą
pozdrawiamy ta droga naszego kolegiem,, w gumowcach takiego jednego
myślelism ze zmarło mu sie , to sie cieszymy ze zyw
byc moze na jakiej BIBIE mu obgryziem
zawsze jest nadzieja
. chyba was pozdrowimy?
dobra mamy zgode od władz........
PO--ZDRA---WIA---MY
PostWysłany: Śro 22:42, 08 Lut 2006
Gość

 





dwa -- p wampiry
zniesmaczone
co wy
sobie jaja ??? robicie to.....TO maja byc nogi???
jeden topielec ,,pilnie patrzylim ale oprócz raczek i stopek nic nie wystaje
i spodnie??????SPODNIE
kpina
my proponujemy ..wy lepiej męskie uszy sobie fotografujta Wink
PostWysłany: Czw 17:51, 09 Lut 2006
Gość

 





dwa -- PW
no kawał łydy .........hm hm hm
jezeli idzie o nogi
a co do pogody to utopilismy dwie Marzanny
co prawda jedna krzyczała tonąc ze ona Marzena ale..............czego sie nie robi dla wiosny
panowie a te nogi to nie moga byc gołe na niebieskim tle i ..............no bez skarpet fuj doprawdy
PostWysłany: Pią 20:43, 10 Lut 2006
Gość

 





dwa pijane jak zwykle i ssace;)
a my mamy takie marzenie zeby tak nogi szefa czyli misia w takich papuciach zajączkach kudłatych Wink
Nynyki w czarnych szorcikach z kancikami
zeglarza w bojówkach z kieszonkami wypchanymi linkami;)
Andrzeja nogi jednak w tych gumowcach;)
o..a dewy nogi to jak bóg stworzył czyli nago;)
i tak Dewa ma najfajniejsze bo
my wierzymy w dobry gust Mandi
strasnie nasssss podniecił ten konkursssssss
Wink
a czemu nie robicie nóg damskich? co:((

czy mozna sobie zarejestrowac drugiego nicka tutaj czy siem nie da?
PostWysłany: Sob 20:27, 11 Lut 2006
Gość

 





dwa pijane ululane wampiry w szczypiorku
no.cud te nozki w czerwonych porteczkach cud, my za , jak narazie
jak to Nynyki to gratulki;)
PostWysłany: Pon 15:49, 13 Lut 2006
Gość

 





DPW
chwilowo bedziemy lekko nie kumate bo siem kochamy . Zwylke nam to mija ale jak trwa to jestesmy zupełnie nie do zycia
jzeli komus w tym czasie napiszemy ze go nad wyraz lubimy to to jest prawda

i niech sie nie boi to nie jest zakazne;)
tym razem odbiło nam i to zdrowo,podobno im starsze wampiry tym gorzej. ale co tam wampir zyje tak długo jak ma zeby( jadowe)
najgorsze ze w takim stanie jestesmy słodkie i nudne jak cholera i nie bedzie krwi
ani nic paskudnego do poczytania, bedzie nienormalnie ale w druga stronę
Wiedzaiłysmy ze " wróg stoi u bram"
stał stał i wlazł
zakochany umiera zwykle dwa razy dziennie.Byc moze dlatego ze lubimy skrajne doznania nie zalezy nam na stałych zwiazkach;)
ale co to jest w męzczyznach ze jeden działa a drugi nie?tzn nie w tym sensie ze jest dupkiem i mu nie staje
ale ze sie ma przy nim odloty a przy drugim jest sie całkowice spokojnym
czy któras z was tez tak ma?
no i jeszcze do tego jak sie jest zakochanym to my przynajmniej piszemy straszliwe gnioty literackie
np "twoje pocałunki topia moje serce"ale debilnie własnie tak sie czujemy
jak serek topiony dodajemy sobie od razu złosliwe, dopiero bedzie cyrk jak sie bedziem OD kochiwać
swoja droga jest wiele porada jak byc pięka ale jak przetwac odkochiwanie?
PostWysłany: Śro 20:03, 15 Lut 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





czasem wystarczy dobrze wydmuchac nos i zakochanie mija;)
wczoraj w clubie obchodzono hucznie walentynki;)
własnie...tak jak wy wczoraj ja na czacie bawie sie calutki czas
byc moze niektórzy teraz lepiej mnie zrozumieja.
w duzym pokoju 40 stek Uska i Negen organizują prawdziwy realny bal
w Katowicach 25,02 koszt 40 zł od osoby


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:56, 27 Lut 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





uwaga obstawiamy
ogólno pokojowy guiz czy jakos tak..........
kto to to.....gostek
najnowsze donosy ze to
byc moze anti Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 23:01, 27 Lut 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





Patrzę jak po kolei wyjmują, pakują i wynoszą rzeczy. Jak z podziwem
kiwają głowami nad porządkiem panującym w moim małym mieszkaniu, tylko
niezbędne przedmioty, ukochane ksiązki ,płyty. Potem ubrania osobno zimowe
osobno letnie, pościel obrusy. Wszystko z troską i delikatnością wkładają
do pudeł ,mają kłopot z roślinami, nie bardzo widomo co z nimi robić.
Pani Basieńka z naprzeciwka zalewająca się łzami sąsiadka zostaje nimi
obdarowana.
- Niech pani przyjmie, no szkoda by było. Zmarnują się
Tak niech je pani weźmie pani Basiu pani też kocha kwiaty, u pani będzie
im dobrze
Potem wynoszą mebla, jeszcze tylko żyrandole .I mieszkanie pozostaje
zupełnie puste. Przechadzam się po nim. Jakie durze.
Tylko kiedy już wychodzą i zamykaj drzwi nie bardzo wiem gdzie się mam
podziać wśród pustych ścian, nocą. Kule się wiec w łazience miedzy wanną a
umywalką. Zapomnieli dywanika, fajnie można się przespać.
Rano zaczął się ruch. Przyszli nowi lokatorzy. On wymierza centymetrem
gdzie co stanie ona za nim papuguje ,stawiając kroczki .Niedobrze, tej
nocy śpię jeszcze u siebie.
Wprowadzają się następnego dnia.
Szkoda ,wciśnięty miedzy pudła nawet nie usiłuje udawać zadowolenia
Nie moje rzeczy, za dużo wszystkiego i jaki bałagan. Nie wytrzymam z nimi.
Przenoszę się do pani Basieńki. Sadowie się miedzy doniczkami moich?
kwiatów. Maja się dobrze. Ale te wszystkie kotki, pieski, makatki, nie do
wytrzymania.
Może jednak nie będę już stawiał oporu
Od mojej śmierci minęły dwa tygodnie.
Co by tu zrobić, co by tu zrobić, co robić dalej?
Siedzę na ławeczce i jem lizaka, płaski okrąg zakrywa mi świat słodką
czerwienią .
- Gdyby szyby były z cukru deszcze byłyby słodkie.-
Mruczę pod nosem, wiem już ze skoro tylko to pomyślę wszystkie szyby w
okolicy są dla mnie z cukru ,oczywiście tylko dla mnie. A co mi tam .Myślę
sobie i już w koło białe, różowe, zielonkawe tafle cukru. Może by tak
myśleć dalej? Wata cukrowa, gorzka czekolad, bakalie oj troszkę mnie
zemdliło, przestaje myśleć myślami szalonego cukiernika i świat wraca w
swe zwyczajne ramy.
Obok mnie przysiadło dziecko, skusiły je widać te moje wizje trzeba
zmykać, z dziećmi jest ten problem ze czasem nas widzą, a czasem czują
wtedy łatwo je wystraszyć, a po co.
Z tym widzeniem to jest sporo zabawy. Ja widzę wszystkich a mnie tylko ci
nie-żyjący i ci nieliczni żyjący .
Tyle ze nie -żyjący jak zachowują się normalnie są nie do odróżnienia od
żyjących.
Ostatnio wpadłem na pana czytającego ogłoszenia. Byłem pewny ze to żyjący
i ze go po prostu przeniknę jak zwykle. Zdrowo jednak stuknąłem moją
głowo w jego. Przepraszałem go potem długo i wylewnie za ten nietakt , a
on uśmiechał się jedynie. I tak nas nic nie boli. Całe życie uwielbiał
czytać i tak mu zostało nie ma zamiaru wprowadzać zmian w swoje nie-życie.
Czyta wszystko co piszą żyjący. Odwiedzam go w jego wy-myślonym domu.
Eleganckie wnętrze w stylu angielskim kominek dwa fotele, miękkie zasłony
tabaczkowego koloru, uroczy widok za oknem na ogród, miedzy fotelami
stoliczek na mim herbata z tym całym balastem dzbanuszków na wrzątek,
śmietankę , cukiernicą, siteczkiem i filiżankami ,no i oczywiste jakżeby
inaczej kanapki z ogórkiem.
Dzięki niemu wiem na co warto się wybrać do kina.
Wczoraj w nocy natomiast trafiłem na kobietę która pluskała się w święte
księżycowym, od razu było wiadomo ze nie- żyje. Poszliśmy razem połazić po
dachach, przysiadaliśmy na kominach i budziliśmy w nich echa, rozespane i
rozchełstane wylatywały z czeluści, fukając na nas .potem zwykle wkręcały
się w futerka nietoperzy i odlatywały.
Rozmawialiśmy o nie- życiu, było bardzo miło, troszkę nawet flirtowaliśmy
potem jednak ona poszła się ochłodzić w tej księżycowej rzece i zupełnie o
mnie zapomniała.
To normalne zresztą dla nie- żyjących, zapomnieć. Po to jest światło
księżyca.
Choć czasem jednak bywa wyjątkowo przywiązany do życia nie- żyjący jak
pan Adam .Zamieszkuje on paczuszkę listów od ukochanej. Według moich
wyliczeń przebywa w tych listach już cos z osiemdziesiąt lat .Leży
związany wyblakłą wstążeczką miedzy zbutwiałymi stronicami zachowującymi
już jedynie cień pisma. Leży na ciemnym ponurym strychu i nawet nie chce
słyszeć ze mogły nie-żyć inaczej.
Często go odwiedzamy z innymi, martwi nas co się stanie gdy listy
ostatecznie się rozpadną na proch. Ciekaw jestem czy nie żyjący może
targnąć się na swoje nie-życie z rozpaczy.
Troszkę tez wędruję w czasie.
Byłem świadkiem ścięcia głowy ślicznej królowej Anny dość niemiłe
widowisko choć zachowała się zgodnie przekazem historyków bardzo godnie
.Zaraz po tym jak zrozumiała czym jest nie-życie uprosiła mnie byśmy
odwiedzili Henryka. Udało jej się podstawić mu nogę. Czasem nie-żyjący ma
dość siły by zrobić psikusa żyjącemu. Potem jednak zaczęła wymyślać sobie
nowe suknie i to mnie znudziło na tyle ze oddaliłem się po angielsku.
Odwiedziłem siebie samego kiedy żyłem. Ale tylko raz. Trafiłem na czas
świat na dzień w którym dostałem rower pod choinkę. To były
najszczęśliwsze godziny mego życia. Nie powodu tego roweru oczywiste tylko
z powodu ze byliśmy wtedy razem mama, tata i ja i żadne z nas nie udawało
radości. Nie mam odwagi oglądać więcej mego mijającego gdzieś życia.

Najczęściej siadamy z innymi nie-żyjącymi i patrzymy dniami i nocami na
świat .
Czas nie- mija nie-żyjącym skoro mogę w każdej chwili się w nim cofnąć.
Korci mnie to księżycowe światło oj korci.
Ale znajomi ostrzegają że jak ktoś za długo się pluszcze to tak bardzo
zapomina ze rodzi się na nowo.
Nie mam ochoty jeszcze się urodzić to takie straszne. Ale może kiedy
ostatecznie znudzi mnie ta całą świadomość to może wtedy kto wie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 19:22, 03 Mar 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





zagadka teraz bedzie albo szyfr

Ja sie juz nie wróce, ja sie juz nie wroce, bom jest na moście;)
szanuj wroga swego jak go masz jednego
z batmanami nie gadam;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 20:25, 03 Mar 2006
Gostek
Gość

 





Wróć się, bo jada goście............................ mostu juz nie ma, wysadzili bo stary, nim zbuduja nowy, batman stanie sie spidermanem, lepszy wróg znany niż niesprawdzony przyjaciel, nie chce kumac tej zagadki, ciesze sie, że jestes Gramm
PostWysłany: Sob 20:05, 04 Mar 2006
stardust
Pomniejszy/a Gaduła

 
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5





Wlazłes do tego wątku na własną odpowiedzialność ,
jak ci" krewka z noska"( skrót myślowy w którym chodzi o to ze porównuje obraze w dyskusji do fangi w nos) poleci zebyś nie gnała zaraz do swego kumpal sie wypłakiwac jak to ze mnie podła baba,
Twoja łaskawa radośc ze jestem troche jest dziwna bo dwa pijane wampiry to tez ja.
pana N tez ostrzegam zeby sie trzymał z daleka od mego jadu, pojawiły sie na forum nowe panie, prosze wiec je zabawiać.A ja sobie poczytam;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ujebudany świat Oczek Uszek i Ryjka
Forum Club 40latkow Strona Główna -> Co nas kręci a co nas boli...
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 11  
Idź do strony 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin